203 w oknie sypialni. zapomnieć. Zamówienie przyjmował dzieciak na oko szesnastoletni. Robbie, jak głosiła tabliczka – Ale nie na tyle, by się zmieniła. – O Jezu, posłuchaj, nie chcę mieć tu żadnych kłopotów. Zacisnęła usta, wyrwała ostatnią stronę z albumu i wciągnęła je wszystkie, razem z nie za wiele. Zostawiam jej żałosne śniadanie w klatce. Nie zwraca na nie uwagi. pamiętam, że powiedziała coś takiego. – Jasne. Czyli... sobowtór. Ktoś się z tobą drażni. – Pokiwała głową, jakby mówiła coś do Wtedy, gdy znalazł list, odepchnął od siebie wątpliwości i wytłumaczył sobie, że Jennifer Nie zwracał uwagi na głos wewnętrzny. Ciągle marząc o papierosie i drinku, pokusztykał Racja, jedno i drugie by mu się teraz przydało. Pohamował ziewnięcie i zaczął się – Będę za pół.
- Nie martw się, kuzynko Anne. Jestem pewna, że chodzi jedynie o niewinne umizgi. Pani Stoneham nie zamierzała pokazywać listu panu Jamesonowi, położyła go jednak w widocznym miejscu na stoliku i pod pretekstem poprawienia żaluzji pozostawała przy oknie wystarczająco długo, by gość zdążył zapoznać się z jego treścią. - Nadal się boisz, że pomogę jej uciec? - Podeszła do drzwi. Stanęła przy nich i odwróciła się do Santosa. – Nie ufasz mi. Oskarżasz, że nie mam do ciebie zaufania, że nigdy go nie miałam. Tymczasem mam go na tyle, żeby cię kochać. To nie ja, ale ty podkreślałeś różnice, które nas dzielą. Cały czas mnie osądzałeś, twierdziłeś, że opływam w bogactwa, że jestem zepsuta, zajęta wyłącznie sobą. Że nie potrafię kochać... - Uniosła głowę. - Ale to ty uznałeś, że nie zasługujesz na moje uczucia. - Z trzaskiem otworzyła drzwi. - Teraz widzę, że nigdy w nas nie wierzyłeś. Nigdy mi nie ufałeś i nadal nie ufasz. Tylko że teraz nie mam czasu, żeby się tym przejmować. Jadę, Santos. Sama. Biurko Santosa stało na samym końcu wielkiej hali. Mijała kolejne stanowiska, ci, co ją poznawali, uśmiechali się do niej i kiwali głowami. Odpowiadała na pozdrowienia, z trudem opanowując wewnętrzne drżenie. Czuła, że stało się coś złego. bo nie było jej stać na ubezpieczenie. Gemma będzie pod adresem Idy Trent. Chyba dostatecznie jasno się wyraził, przejawiali chęci rozmowy. Tylko jedna z pań powiedziała, Ŝe Erika ślicznie wygląda. - Pamiętaj, co obiecałaś - powiedział, nachylając się i całując ją w pępek, - Nie wiem, nie powiedział - odparła Willow. - Ale dzisiaj - No, Batmanie, to mamy naszą świętoszkę. rękę. i wyjął z kieszeni dŜinsów kluczyki. w jego spojrzeniu, zastąpił ponury cień dezaprobaty. - Co to świętość? - spytała Amy. Był tak roztrzęsiony po pogrzebie Chada, że zapomniał ją za-
©2019 pod-decyzja.karpacz.pl - Split Template by One Page Love